Saturday, April 25, 2015

Roznice miedzy domem polskim i amerykanskim./Differences between Polish and American house.

Dzis chcialabym opowiedziec o roznicach miedzy domem polskim i amerykanskim. Wiele osob, ktore nie byly w Stanach Zjednocoznych pewnie maja wyobrazenie o amerykanskich domach tylko z filmow, dlatego pomyslalam sobie, ze bedzie to ciekawy temat do poruszenia:) W Polsce czesto slyszy sie, ze domy w Stanach Zjednoczonych zbudowane sa z tektury, a przy opieraniu sie o sciane mozna przez nia przeleciec. Czesciowo jest to prawda, domy w Stanach raczej nie przypominaja polskich "zamkow" na kilka pokolen, ale nie jest az tak zle... W amerykanskim domu mozna znalezc troche muru, troche drewna, troche tektury :) Amerykanskie domy moze jakoscia nie grzesza, ale za to prezentuja sie przepieknie:) Wszystkie domy w sasiedztwie sa podobnych rozmiarow i wygladu, czesto z zewnetrznej strony pokryte sa sidingiem lub brickiem. Podworka nie sa otoczone szpetnymi ogrodzeniami, poniewaz w Ameryce nie ma w ogole ogrodzen. Brak ogrodzen to fakt, ktory podobal mi sie zawsze, dlugo przed tym zanim po raz pierwszy przylecialam do Stanow. Uwazam ze nadaje to posiadlosci niesamowitego uroku.  Na niewielkich podworkach rozprzestrzenia sie piekna zielona trawka:) Zazwyczaj ogrodki sa bardzo zadbane, estetyczne z przewaga zieleni. Na kazdym podworku, przy ulicy znajduje sie skrzynka pocztowa na kijku. Ja przemierzylam juz prawie polowe Stanow, widzialam wiele amerykanskich domow, ich wnetrz i podworek... Standardowy dom w Stanach posiada trzy sypialnie, 2 lazienki, salon, kuchnie oraz pomieszczenie gospodarcze. Kiedy szukalismy dla nas nowego domu, przejrzalam mnostwo roznych stron internetowych z ofertami domow na sprzedaz. W Stanach w naglowkach ogloszen zawsze pojawia sie informacja o ilosci lazienek i sypialni w domu. Nie pojawia sie informacja o salonie i kuchni, poniewaz jest to oczywisty standard tutaj, ze w domu musza one byc:) Master bedroom, czyli sypialnia malzenska posiada zawsze swoja wlasna lazienke, co jest niezywklym komfortem:) W lazience malzenskiej zazwyczaj znajduje sie oddzielny prysznic oraz oddzielna wanna. Kazda sypialnia posiada swoja wlasna garderobe. Kolejny wielki plus, poniewaz nie trzeba martwic sie o kupowanie szafy, a przy okazji mamy zaoszczedzona powierzchnie. W amerykanskim domu okna otwierane sa do gory. Prezentuja sie bardzo ladnie, ale czesto ciezko je sie otwiera i sa niepraktyczne, jesli chodzi o mycie:) Mysle, ze dla Amerykanow to zaden problem, poniewaz oni tych okien za czesto nie myja, o ile w ogole je myja:) Nie widzialam, jeszcze, zeby ktorykolwiek amerykanski dom, a widzialam ich juz naprawde duzo posiadal tzw. wiatrolap lub korytarz. W amerykanskim domu wchodzi sie bezposrednio do salonu. Przed glownymi drzwiami frontowymi czesto znajduja sie tzw "Storm door", czyli cienkie drzwi, posrodku z otwieranym do gory oknem, najczesciej z siatka. Jest to bardzo praktyczna sprawa, poniewaz drzwi te moga dostarczac dodatkowe swiatlo i sa bariera dla wszelkiego robactwa, chcacego dostac sie do domu. W kuchni czesto znajduja sie dodatkowe drzwi ze specjalnym otworem dla zwierzat. My akurat nie mamy otworu dla zwierzat w bocznych drzwiach, ale planujemy go wkrotce zainsatlowac, poniewaz jest to zwyczjnie bardzo wygodne, zamiast otwierania drzwi kazdemu zwierzakowi oddzielnie, bo oczywiscie kazdy przychodzi do domu i wychodzi z niego kiedy mu sie podoba:) Amerykanie posiadaja duze lodowki, co pewnie wiekszosc osob kojarzy z amerykanskich filmow:) W kazdym amerykanskim domu, bez wyjatkow kolo pralki, musi byc suszarka, ktora jest fantastycznym wynalazkiem:) Nie trzeba sie martwic o wieszanie prania, rozstawianie suszarek itp. Po prostu zaraz po praniu wrzucamy ubrania do suszarki i sprawa zalatwiona:) W Ameryce nie znajdziemy grzejnikow:) Wiekszosc domow posiada tzw. "Central air", czyli centralne powietrze. Na zewnatrz znajduje sie duzy kompresor, ktory jest jednoczesnie klimatyzacja i ogrzewaniem. W domu na scianie wisi sobie tylko termostat, za pomoca ktorego wlacza sie klimatyzacje lub ogrzewanie oraz reguluje sie temperature w calym domu. Klimatyzacja w amerykasnkim domu to standard. W kazdym pomieszczeniu w domu w podlodze znajduja sie nawiewy, ktore dostarczaja okreslone powietrze. Jest to nastepna rzecz, ktora bardzo mi sie podoba w amerykanskim domu, gdyz nie trzeba ogladac niezbyt atrakcyjnych, zajmujacych "troche" miejsca grzejnikow:) W amerykanskim domu, znjaduje sie przynajmniej jeden zyrandol z wiatrakiem, w razie awarii klimatyzacji:) My mamy dwa takie wiatraki, jeden w salonie, drugi w naszej sypialni:) Amerykanie maja w swoich domach takze inne gniazdka elektryczne o mocy 120v oraz inne wlaczniki swiatla, ktore prezentuje na ponizszych zdjeciach. Warto pamietac o tzw. "przejsciowce" do gniazdka, jesli ktos z Polski wybiera sie do Stanow ze swoim sprzetem elektronicznym. U kazdego amerykanskiego patrioty weterana znajdziecie na scianie w domu lub przed domem flage amerykanska.
 
 
 
 




 
Garderoba w jednej z sypialni

 
Drzwi boczne

 
Pralka

 
Suszarka

 
Amerykanski odkurzacz :D

 
Termostat

 
Wlacznik swiatla

 
Gniazdko elektryczne


 
Kompresor
 

Sunday, April 19, 2015

Szkolka niedzielna przy Kosciele Metodystycznym w Bainbridge/Sunday school at the Methodist Church in Bainbridge

Dzis niedziela... Ostatnio ja i Majk zaczelismy uczeszczac do Szkolki niedzielnej przy Zjednoczonym Kosciele Metodystycznym w Bainbridge, do ktorego zwykle chodzimy na niedzielne nabozenstwo. W Kosciele Metodystycznym akcent wspolnoty jest niezwykle wazny i bardzo pielegnowany.W Kosciele tym wszyscy sie znaja. Kiedy po raz pierwszy pojawilismy sie u Metodystow w Bainbridge wszyscy nas tam godnie powitali z usmiechem na twarzy, dobrym slowem oraz najzwyklejsza troska o nowych mieszkancow miasta. W kosciolach protestanckich na glownym nabozenstwie zwykle kraza "Listy gosci" lub "Nowych czlonkow", na ktore nalezy sie wpisac w zaleznosci od charakteru w jakim na danym nabozenstwie sie uczestniczy. Wpisalismy sie na liste "Nowych czlonkow". Kilka dni pozniej otrzymalismy list, w ktorym Wladze kosciola dziekuja nam za przylaczenie sie do wspolnoty, jak rowniez serdecznie nas w niej witaja i zapraszaja do pelnego uczestnictwa. Kosciol Metodystyczny organizuje wiele roznych eventow... Kiedy idziemy na niedzielne nabozenstwo dostajemy broszure z rozkladem biezacego nabozenstwa, a takze cala liste wydarzen na nastepny tydzien... Piszac rozne wydarzenia mam tu na mysli: koncerty, kolacje, polaczone czasem z roznymi zbiorkami pieniedzy np. na osoby potrzebujace, chore, biedne itp. Poza tym zwykle w czwartki odbywa sie studiowanie Biblii (Kosciol protestancki przywiazuje niezwykla wage do studiowania Biblii), a w niedziele Szkolka niedzielna... Przy Kosciele Metodystycznym w Bainbridge znajduje sie budynek, w ktorym odbywaja sie rozne zajecia, miedzy innymi Szkolka niedzielna, na ktora uczeszczamy w niedziele, na godzine 9:45, przed nabozenstwem o 11:00. Do pelnego uczestnictwa w Kosciele Metodystycznym zostalismy zaproszeni nie tylko za posrednictwem listu, ale rowniez bezposrednio przez jedna dzialaczke kosciola- Sally, ktora zatelefonowala do nas z zaproszeniem, by spedzic w niedziele troche czasu ze wspolnota Kosciola Metodystycznego i przedstawila nam rozne opcje uczestnictwa:) Moj maz poczatkowo odniosl sie dosc sceptycznie do tego zaproszenia, ale zdecydowal sie sprobowac:) Po pierwszej probie uczestnictwa w Szkolce niedzielnej stwierdzil, ze jest to fantastyczna sprawa pod wieloma wzgledami:) Szkolka niedzielna podzielona jest na wiele roznych grup wiekowych, w zwiazku z czym poznalismy bardzo duzo, przesympatycznych ludzi w naszym wieku, mieszkancow Bainbridge, dzieki ktorym dowiedzielismy sie chociazby nowych rzeczy na temat naszego nowego miejsca zamieszkania... Wielu pewnie Szkolka niedzielna kojarzy sie z mowieniem stricte o Bogu... Na pewno tak, ale w naszej ocenie jest to rowniez rodzaj swietnego "przypominacza"na temat wartosci moralnych, cwiczenia ich w codziennym zyciu, dzieki czemu mozna osiagnac spokoj i harmonie wewnetrzna i przy okazji pamietac jak byc "czlowiekiem" kazdego dnia:) W moim odczuciu Szkolka niedzielna jest pewnego rodzaju zastrzykiem dobrej energii na caly nadchodzacy tydzien:)
 
Jesli ktos bylby zainteresowany zglebieniem swojej wiedzy na temat Metodyzmu to zapraszam do moich wczesniejszych postow:)
 
 
To jest nasz Zjednoczony Kosciol Metodystyczny w Bainbridge:)
 
 
Ponizej przesylam link do kanalu naszego kosciola na YouTube:)
Nawet zauwazylam siebie i Majka w ostatniej lawce, okolo 38 minuty, na nabozenstwie w dniu 12 kwietnia:) Mozliwe, ze jestesmy tez na innych nagraniach:) Polecam obejrzec, jak wyglada takie nabozenstwo:)
 
 
a tutaj link do strony naszego kosciola: http://bainbridgefumc.org/
 
 
 



Sunday, April 12, 2015

Bonnie Blue House

Wczoraj umowilismy sie z moim mezem na randke:) Wybralismy sie na obiad do Bonnie Blue  House w Bainbridge:) Chyba nie musze juz nawet pisac, ze wszelkiego rodzaju steaki to amerykanski przysmak:) Majk kocha polkrwiste miesko:) W zwiazku z powyzszym postanowilismy przetestowac jedna z najlepszych restauracji w miescie, jesli chodzi o przyrzadzanie steakow:) Bylo warto...:) Jedzonko maja przepyszne:) Miejsce bardzo klimatyczne, w teksanskim stylu:) Na pewno bedziemy odwiedzac te restauracje czesto:)
 
 
 









 
A wieczorem domowy relaks w goracej kapieli:)


 
 
 


Monday, April 6, 2015

Wielkanoc/Easter

Wielkanoc w tym roku to juz kolejne swieta, ktore spedzam po raz pierwszy w Stanach Zjednoczonych i po raz pierwszy z dala od rodziny... Swieta w minionym roku i w tym roku to dla mnie przede wszystkim wielki debiut kulinarny, poniewaz swieta w naszym domu zawsze sa po polsku:) W koncu ja jestem z krwi i kosci Polka, a Majk oprocz tego, ze tez ma w sobie polska krew, to po prostu uwielbia polskie dania:) Tak samo jak godnie podolalam lepieniu pierogow na Boze Narodzenie, tak i na Wielkanoc nie zabraklo ugotowanego przeze mnie zurku, bialej kielbaski, jajek faszerowanych, przeroznych salatek jajecznych, pieczonej szynki, ciast i jeszcze paru innych dan:) Na codzien odzywiamy sie zdrowo i z umiarem, w swieta natomiast poddalismy sie beztroskiemu obzarstwu :) Po jedzeniu udalismy sie na przejazdzke rowerowa, aby spalic troche kalorii:) Zgodnie z tradycja w Wielki Piatek pomalowalismy jajka i przygotowalismy swieconke:) Dla Majka okazalo sie to lekka egzotyka... Mianowice nigdy wczesniej nie malowal jajek i nie slyszal o swieceniu jajek, a kiedy zobaczyl, ze do koszyczka wkladam kawalek kielbasy, polecil mi, abym tego nie robila, bo kielbasa szybko sie tam zepsuje :D Posmialam sie z niego troche, swoje zrobilam... i nawet sama w imie tradycji poswiecilam koszyczek:) W niedziele rano po obfitym sniadaniu udalismy sie do kosciola:)
 
Wielkanoc w Stanach jest chyba tylko waznym swietem pod wzgledem komercyjnym (mam tu na mysli ogromna ilosc gadzetow wielkanocnych w sprzedazy). W Stanach Wielkanoc obchodzi sie tylko w niedziele, a w poniedzialek wszyscy ida juz do pracy:) Nie ma dyngusa :D Amerykanie nie swietuja Wielkanocy tak jak Polacy... Przy suto zastawionym stole, przedswiatecznym sprzataniem, gotowaniem i pieczeniem... Kiedy wybralismy sie na zakupy przedswiateczne, nasz koszyk byl zapelniony przeroznymi produktami. Kiedy doszlismy juz do kasy, Pani przy kasie zapytala nas co to za okazja, ze mamy tyle jedzenia w koszyku... Ja jej odpowiedzialam, ze przeciez zbliza sie Wielkanoc, ja jestem z Polski, a w Polsce Wielkanoc obchodzi sie bardzo tradycyjnie...Kobieta odparla, ze pierwszy raz widzi, zeby w Stanach Zjednoczonych ktos obchodzil Wielkanoc tak "na bogato". Amerykanie w tym dniu zazwyczaj spotykaja sie z rodzina na moze bardziej niz zwykle uroczystym obiedzie, ale na pewno nie rowna sie on z tym polskim, wielkanocnym obiadem:)
Duzo Amerykanow wybiera sie w tym czasie na wakacje z rodzina... Majka babcia spedzala Wielkanoc na Florydzie, ciocia w Las Vegas, mama jeszcze w innym miejscu... My poczatkowo tez mielismy wyjechac do Nowego Orleanu, ale potem stwierdzilismy, ze chyba chcemy pobyc jeszcze w domu po wczesniejszych przeprowadzkach i podrozach :D :D
 
Wielkanoc byla dla nas bardzo udana:) Duzo jedzenia, duzo relaksu i duzo ciepla... a dokladnie 28 stopni na plusie:):)
 
 






 


 
 

 
 


Sunday, April 5, 2015

Slub w Miami Beach/A wedding in Miami Beach

Tak jak juz wczesniej wspomnialam pierwszy slub (cywilny) wzielismy 13 lutego (piatek) 2015 roku w New Bern, w Polnocnej Karolinie, gdzie owczesnie mieszkalismy... Dobrze zdawalismy sobie sprawe z tego, ze nasza znajomosc i ogromna przyjazn zakonczy sie predzej czy pozniej slubem, ktory dla nas obydwojga jest czyms bardzo waznym i normalnym w zyciu:) Ani jedno, ani drugie nie bylo nigdy zwolennikiem zycia na tzw."Kocia lape" przez dlugi czas :D Obydwoje doszlismy do wniosku, ze 13 w piatek to magiczna data, w dodatku tuz przed walentynkami :) No to sobie zrobilismy taki oto prezent na walentynki :) Decyzje o slubie podjelismy z dnia na dzien. Piszac kolokwialnie "ogarnelismy" swiadkow, podpisalismy stosowne dokumenty i za jedyne 60 baksow w sadowym korytarzu, tuz kolo wejscia do aresztu stalismy sie oficjalnie mezem i zona :D :D W miedzy czasie musielismy znalezc czas na przeprowadzke do Georgii i jeszcze pare innych rzeczy, zwiazanych z naszym codziennym zyciem w Stanach, w zwiazku z czym "prawdziwy" slub z biala suknia i obraczkami postanowilismy przelozyc na pozniej... Tak sie zlozylo, ze 13 marca w tym roku to znowu piatek! Kiedy tylko sie zorientowalam znowu z dnia na dzien zostala podjeta przez nas decyzja o kolejnym slubie :D Nie zebym byla jakos strasznie przesadna, ale data 13stego w piatek zawsze mi sie podobala, moze dlatego ze niby taki "pechowy" dzien :D Stwierdzilam, ze bedzie to bardzo wyjatkowa data slubu :) a jeszcze podwojny piatek trzynastego to juz w ogole bosko! :D Pomysl ze skromnym slubem na plazy zrodzil sie w sumie juz dawno temu...(Moze za duzo amerykanskich filmow sie naogladalam :D) Kiedys dawno, dawno temu, kiedy bylam jeszcze dzieckiem, potem nastolatka, piekne, wystawne sluby na 200 osob robily na mnie wrazenie i zawsze taki wlasnie slub chcialam miec... Pozniej zmienilam swoj poglad na ten temat... Dzis uwazam, ze "wystawne" wesela sa po prostu tandetne, wszystkie na tzw. "jedno kopyto", zaden slub dla mnie z perspektywy goscia w zaden sposob nie byl wyjatkowy. Wiejski stol, fontanna z czekolady, glupie zabawy o polnocy, 200 zl od osoby, rezerwowanie sali weselnej 2 lata przed slubem, zmarnowane pieniadze...  Same przygotowanie takiego slubu, dla mnie byloby niepotrzebnym stresem i strata energii... Nie wiem czy nawet gdybym byla miliarderka to zdecydowalabym sie na taki tradycyjny slub... Chyba wolalabym przekazac te pieniadze na biedne dzieci w Afryce... Bardzo smieszy mnie jeszcze fakt wesela na "bogato" i rozwodu za 2 lata :D Mam nadzieje, ze nikogo nie urazilam swoim pogladem :) Od razu zaznaczam, ze jest on moj, wlasny, osobisty i absolutnie nie wymagam, aby wszyscy sie w tej kwestii ze mna zgadzali :) Uwazam, ze slub to przede wszystkim wydarzenie dla pary mlodej:) Ten dzien powinien byc ich dniem i powinien byc wyjatkowy pod kazdym wzgledem :) My wybralismy sobie akurat forme slubu na plazy w Miami Beach...:) Ja zajelam sie organizacja slubu pod kazdym wzgledem, a cala organizacja wraz z zakupieniem sukni slubnej, podpisaniem umowy z firma organizujaca sluby na plazy, zakupem stroju dla mojego narzeczonego zajela mi maksymalnie jakies 3 godziny, a moze nawet mniej :) Suknie slubna wraz z przymiarka zakupilam w 15 minut:) Nasz slub zorganizowala firma Affordable Beach Weddings, ktora celowo i bez zadnych profitow reklamuje i z pelna odpowiedzialnoscia polecam:) Profesjonalizm pod kazdym wzgledem:) Zdjecia wykonala rowniez przemila i bardzo profesjonalna Susie Rodriguez, tutaj link do jej strony- photosbysusie. Slub mielismy naprawde przepiekny, wzruszajacy, romantyczny, przy szumie blekitnego oceanu... Majk byl przeszczesliwy z efektu mojego pomyslu, gdyz cale zycie wychowywal sie nad oceanem i teraz taki wazny moment w jego zyciu znowu z ukochanym oceanem w tle...:) Byla piekna przysiega, biala suknia, wymiana obraczek, byly lzy w oczach...:) Wszystko poszlo szybko i zgodnie z planem:) W tym dniu nie moglo zabraknac przy nas naszego psa, ktory zostal uwieczniony na zdjeciach z tego naszego, wielkiego dnia:) Na slub tylko we dwoje zdecydowalismy sie takze, ze wzgledu na to, ze nasze rodziny mieszkaja w dwoch roznych i tak odleglych od siebie krajach, w zwiazku z czym zorganizowanie nawet skromnego przyjecia tylko z rodzicami i dziadkami byloby troche skomplikowane, a tak to sprawa zalatwiona szybko i na temat:) Rodziny nie maja do nas zadnego zalu, wrecz przeciwnie byli zachwyceni pomyslem i podsumowali wydarzenie, "No to mamy Was z glowy" :D :D :D W Stanach tego typu sluby sa czyms bardzo normalnym, w Polsce, wsrod klasy sredniej chyba dopiero zaczyna robic sie to normalne... Bardzo chcialo mi sie smiac, kiedy moja mama, babcia, ciocie zostaly "celebrytkami" przez prawie tydzien po tym jak wrzucilam zdjecia slubne na facebook'a :D Mama nie nadazala odbierac telefonow :D Niektorzy byli strasznie ciekawi szczegolow mojego slubu, wlacznie z pytaniami, "No ale jaki to byl slub?, Koscielny?, Cywilny?, A ksiadz byl?" :D :D Smiechu warte :D Jestemy malzenstwem, duzo sie nie zmienilo oprocz stanu cywilnego :D Wszystko dziala tak samo jak bylo przed slubem:) Najbardziej zycze sobie chyba tylko tego, zebysmy byli przede wszystkim zdrowi i mieli duzo energii, silnej woli i milosci w ciezkiej codziennej pracy nad tym, zeby nasze malzenstwo kwitlo i nieprzerwalnie trwalo az do konca naszych dni...:) Zycze tego kazdemu, kto z  pelna odpowiedzialnoscia wstepuje na te niezwykla droge zycia:)

Ps. Przypomniala mi sie jeszcze jedna kwestia... Moja babcia byla ciekawa co symbolizuje niebieski i bialy piasek na slubnym stoliku:) Otoz niebieski kolor reprezentowal Majka, natomiast kolor bialy reprezentowal mnie:) Naszym zadaniem po wypowiedzeniu slubnej przysiegi bylo wsypanie rownoczesnie niebieskiego i bialego piasku do sloiczka w ksztalcie serca na znak tego, ze wlasnie stalismy sie jednoscia (Byl to pomysl firmy, ktora organizuje sluby na plazy):) Kiedy wracalismy do domu z Miami Beach troszke piasku wysypalo nam sie na siedzenie w samochodzie. Majk zebral ten piasek, a przy okazji zebral tez troche psich wlosow z siedzenia. W zwiazku z powyzszym obecnie w naszym sloiczku znajduje sie niebieski i bialy piasek oraz troche psich wlosow. Sloik symbolizujacy rodzine w komplecie zdobi nasz kominek:)

Niektorzy pewnie sie zastanawiaja, ciekawe kiedy byly zareczyny, jak nie bylo zadnego info, zdjec, ani zmiany statusu na facebook'u :D Zareczyny byly! Moj jeszcze wtedy chlopak zaraz po moim kolejnym przylocie do Stanow szybko mi sie oswiadczyl...a bylo tow lipcu zeszlego roku w Nowym Orleanie...Pochwale sie nawet, ze dostalam piekny pierscionek z diamentem...:) Moj Majkus jest bardzo konkretny i szybki, jest plan, jest wykonanie:)


As I mentioned before our first marriage, we took on Friday, February 13, 2015, was a civil ceremony in New Bern, North Carolina, where we used to live... We knew, that our very big friendship sooner or later will end up with a marriage. A marriage is a very important and normal thing for us. Neither one of us was not a follower of a single life for a very long time. We thought that a Friday 13 is a very magic date and also right before a Valentine's Day, so we decided to make us a special gift as a wedding:) We made a wedding decision from day to day. We organized witnesses, signed papers, paid $60 and in the court hall, next to the jail entry we became wife and husband. In the meantime we had to find a time to move to Georgia, do some things related to our everyday life in the US, so we decided to push forward our real wedding with wedding rings and a white dress... As it happened that this year March 13th was again a Friday! When I noticed that from day to day, we made another decision about a next wedding. I am not that exaggerated, but I always like a Friday 13th date, maybe because it is a supposedly unlucky day. I thought it would be a great wedding date! A double Friday sounds awesome! An idea with a modest wedding on the beach appeared a long time ago... Maybe I was watching too many American movies. A long time ago, when I was a child, then a teenager I really liked rich weddings with 200 people on and I always wanted to have a wedding like this... Then I changed my mind... Now I think that lavish weddings are simply tacky. They all are the same. Any wedding for me, from a guest perspective was not that special. A country table, a chocolate fountain, a stupid fun in midnight, 200 PLN per person, a restaurant reservation two years earlier, wasted money... The preparing process for this wedding for me would be a stress and a wasting energy... I am not sure even if I was a billionaire I would decided to have that a traditional wedding... Probably I  would give this money for poor children in Africa... It is funny for me when people have a rich wedding and then after two years they get divorce. I hope that I did not hurt anyone's feelings. It is just my opinion and I do not expect everybody to agree with me. I think that a wedding is a event for a newlyweds. This day should be special for them in every way. We chose a beach wedding in Miami Beach...:) I organized our whole wedding and it took me maybe 3 hours, maybe even less then 3 hours. The 3 hours include buying a wedding dress, buying a wedding outfit for my fiancé, and sign documents with company, which organizes weddings on the beach. Buying a wedding dress with trying on, it took me maybe 15 minute:) Our wedding organized a Affordable Beach Weddings, which I intentionally advertise with a fully responsibility without any profit. They are professional in every way. Photos were taken by such a nice and professional Susie Rodriguez. Here is a link to her website: photosbysusie . Our wedding was really beautiful, romantic, and touching right next to the sound of the ocean... Mike was so happy for that... A whole life he was raised next to the ocean and now that special moment was again with a ocean background...:) We had beautiful vows. I had a beautiful wedding dress. We changed wedding rings and I had tears in my eyes. Everything went smoothly and fast, according to the plan:) On this day, our dog could not be missed. She is on the pictures with us. We also decided to have a wedding just for two, because our families are in two very distantly countries and it would be difficult to organize even a modest wedding just for parents and grandparents. We made it good and fats:) Our families don't have any regret. On the contrary they think that it was a great idea. In the United States beach weddings are normal. In Poland, in middle class its just starts to be normal... I wanted to laugh when my mom, grandmother, and aunties started to be a celebrities right after I uploaded pictures on facebook... My mom could not keep up with phones. Some of the people were very curious about my wedding details. Some of them was even asking what kind of wedding was it... A church wedding or just a civilian ceremony? Was there a priest? It was really funny... We are married. Nothing really changed, not including a marital status. Everything works as it worked before marriage. I wish we can stay very healthy, have lot of energy, will and love to take care of our marriage to the last days of our marriage...:) I wish this to everyone who fully responsible get on this new way of his/her life...:)

I just reminded something... My grandmother asked me what does mean a blue and white sand on our wedding table:) A blue color represented a Mike, but a white color represented me:) Right after we said our wedding vows same time we had to put blue and white sand to the heart jar. It symbolizes that we just became a oneness. It was an idea of company, which organizes beach weddings. When we were heading home some of the sand broken on a car seat. Mike took this sand from the seat car with some of the dog hairs. Now in our jar there is a blue and white sand with some Sirena's hairs. A jar, which symbolizes our fully family decorates our fireplace.

Some people might wonder, when did we get engaged, if there was none of information, photos or a new status on facebook. We got engaged! This time my boyfriend did propose to me right after I got to the US. It was in July, last year in New Orleans... I got a beautiful diamond ring:) My Mike is a very specific and fast man:) If there is a plan he makes it come true right away:)


 A tutaj fotorelacja z naszego WIELKIEGO DNIA!/Here is a photo report from our BIG DAY!